Uwielbiam Microsoft Edge. Ale jeśli to nie stanie się mniej irytujące, przełączę się ponownie.
Korzystam z Microsoft Edge od nieco ponad dwóch lat, odkąd ukazała się pierwsza wersja zapoznawcza systemu macOS. Podobnie jak w przypadku wielu innych rozwiązań, doszedłem do tego, używając kombinacji argumentów opartych na faktach (działa na wszystkich platformach, z których korzystam, utrzymuje szybkość i kompatybilność silnika Chromium, zużycie pamięci i baterii, a kontrola prywatności wydawała się nieco lepsza niż Chrome ) oraz intuicja, która wydawała mi się słuszna, niezależnie od tego, czy były one rzeczywiście prawdziwe (że przekazanie większej ilości danych osobowych Microsoftowi martwi mnie mniej niż przekazanie ich Google, oraz że duża firma zajmująca się przeglądarkami będzie w dłuższej perspektywie lepiej obsługiwana niż mniejsze, rzadziej używane przeglądarki typu Brave czy Opera ).
Odkąd się przełączyłem, cieszę się życiem na Edge i zdecydowanie nie tęsknię za Chrome. Ale w ciągu ostatnich kilku miesięcy byłem coraz bardziej zirytowany niektórymi dodatkowymi funkcjami, które Microsoft dodał do przeglądarki, oraz tym, jak Microsoft popycha Edge do osób korzystających z Windows (i Bing do tych, którzy używają Edge). Ta irytacja stała się widoczna po tym, jak Microsoft dodał usługę kup teraz, zapłać później o nazwie Zip do najnowszej wersji Edge. Dodatek wydaje się w najlepszym razie zbędny, aw najgorszym drapieżny i wywołał sprzeciw ze strony użytkowników, mediów technicznych powiązanych z Microsoftem i specjalistów IT .
Nie podoba mi się integracja Zip i nie planuję jej używać, ale nie byłbym tak zirytowany, gdyby nie była częścią wzorca, który się pojawił (lub przynajmniej stał się bardziej oczywisty). w ciągu ostatniego roku. Funkcje porównywania cen i kuponów, które Microsoft dodał mniej więcej rok temu, domyślnie generują ogromną liczbę automatycznych wyskakujących okienek, a po wyłączeniu tych wyskakujących okienek lub całkowitym wyłączeniu funkcji nie są one synchronizowane z innymi komputerami z zakładkami i innymi ustawieniami..
System Windows nadal używał irytujących komunikatów pełnoekranowych , które proszą o przejście do Edge, jeśli używasz innej przeglądarki po niektórych aktualizacjach systemu operacyjnego i przeglądarki , oraz proszą o użycie Bing w Edge, jeśli zmieniłeś domyślną wyszukiwarkę (i wiele, wiele lat później). Bing pozostaje najgorszą wyszukiwarką z obu światów, z mniejszą dokładnością i użytecznością niż Google, ale bez żadnych korzyści związanych z prywatnością DuckDuckGo). Microsoft sprawił, że przełączanie przeglądarek stało się trochę bardziej irytujące w systemie Windows 11, a firma wyłącza obejścia , które były używane do ominięcia głębokiej integracji Edge i Bing w systemie Windows.
Rozumiem, że z biegiem czasu do Edge trzeba dodawać nowe funkcje. Taka jest sytuacja wszystkich przeglądarek opartych na Chromium – musisz odróżnić się od Chrome bez wpływu na kompatybilność podstawowego silnika Chromium lub obsługę rozszerzeń Chrome, a najłatwiejszym sposobem na to jest nakładanie nowych funkcji i usług na przeglądarkę. Nie jestem też całkowicie przeciwny temu, by Microsoft przypominał ludziom o istnieniu Edge i prosił ich o zmianę przy pierwszej instalacji nowego komputera z systemem Windows; wszystkie przeglądarki mają wyskakujące okienko dotyczące zmiany domyślnych ustawień przeglądarki, a Edge jest znacznie bardziej przyjazny dla użytkownika i konkurencyjny niż we wczesnych dniach systemu Windows 10, kiedy Microsoft wciąż próbował korzystać z własnego silnika renderującego.
Ale dodatki do zakupów i płatności wydają się o jeden most za daleko. Jedną rzeczą jest oferowanie tych funkcji jako opcjonalnych dodatków lub jako funkcji domyślnie wyłączonych, które można wybrać podczas pierwszej instalacji przeglądarki lub podczas instalowania dużej aktualizacji. Inną rzeczą jest oferowanie ich automatycznie, wszędzie i każdemu, niezależnie od tego, czy wyłączył te funkcje na innym komputerze.
A ciągłe przypomnienia, aby przejść na Edge i korzystać z Bing, nawet jeśli już zdecydowałeś się na korzystanie z Edge, sygnalizują fundamentalny brak szacunku dla preferencji użytkowników i ich zdolności do podejmowania własnych decyzji. Gdy przełączasz się z Safari na macOS lub iOS, Apple nie wyświetla wyskakujących okienek z prośbą, abyś nie przełączał się, ani nie wyświetla komunikatu na pełnym ekranie, próbując zmusić Cię do powrotu do wyszukiwarki Google, gdy skonfigurujesz rutynę. aktualizacja systemu. Względy finansowe są inne – Apple nie ma własnej wyszukiwarki, na której stara się zarabiać, więc firma nie dba o to, jakiego oprogramowania używasz, dopóki robisz to na sprzęcie Apple.
Nadal uważam Edge’a za dobrą przeglądarkę. Nie jestem jeszcze gotowy na zbieranie wszystkich zakładek i ponowne przełączanie przeglądarek. Ale ze względu na brutalną taktykę, którą Microsoft stosuje na rynku Edge, oraz rodzaj funkcji dodawanych przez firmę, coraz trudniej jest go polecić. Microsoft musi przemyśleć rodzaje funkcji, które dodaje do Edge’a i sposób, w jaki decyduje się je promować i włączać, a firma musi ufać, że udział Edge’a w rynku wzrośnie z czasem ze względu na zalety przeglądarki, a nie dlatego, że Windows pchnął użytkowników.
Dodaj komentarz